Teściowa wyjechała na weekend i mam okazję pobyć więcej w kuchni :) Zatem przedstawiam przepis na naleśniki, które dziś przygotowałam dla moich dzieci. Tzn. przedstawiam przepis na ciasto, który jest przefajny, ponieważ nie wymaga smażenia na tłuszczu. Jupi! Mogłam może poszaleć z dekoracjami, bo naleśniki można przepięknie sfotografować, ale pierwsze skrzypce gra tu ciasto i stąd ten niezwykły minimalizm ;)
SKŁADNIKI:
- 3 jajka
- 1,5 szklanki kefiru lub maślanki
- 3/4 szklanki ciepłej wody
- 2 szklanki mąki
- 2 łyżki oleju
- 1,5 łyżki cukru
Zaczynamy od roztrzepania jaj z maślanką (tym razem miałam swojskie jajeczka i maślankę - czad!). Można użyć miksera, ale ja mieszałam trzepaczką. Następnie dodajemy wodę. Potem zagęszczamy całość, dosypując partiami mąkę. Na końcu czas na olej i cukier. Ciasto ma mieć konsystencję gęstej śmietany, więc jeśli jest zbyt rzadkie dodajemy mąki, a jeśli zbyt gęste - maślanki lub wody. Przystępujemy do smażenia. Ja używam do tego zwykłej patelni teflonowej. Przed wylaniem pierwszej porcji ciasta smaruję ją olejem za pomocą silikonowego pędzelka albo ręcznika papierowego i następnie rozgrzewam. Potem chochelką wlewam porcję ciasta i smażę. Pierwszy naleśnik zawsze najsłabiej odchodzi od patelni, więc się nie zrażajcie. Kolejne smaży się cudnie. Dzięki temu przepisowi nauczyłam się podrzucać naleśniki na patelni - to wcale nie jest trudne :)
Naleśniki zwykle podaję z:
- serem: twaróg rozcieram z odrobiną mleka lub śmietany, jeśli jest zbyt suchy i dodaję cukru waniliowego. Czasem z pośpiechu używam gotowego serka homogenizowanego z Lidla (Pilos - uwielbiam go za gęstość; Lidl nie sponsoruje tego posta ;))
- dżemem - przypominam przepisy na własne dżemy - truskawkowy i czereśniowy
- Nutellą (niestety Nutella też mnie nie sponsoruje, a szkoda...)
Oczywiście nie z wszystkim jednocześnie ;)
INSPIRACJA: Przepis przyniosła wiele lat temu do domu moja Mama - nie wiem skąd :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz