Dziś na blogu przepis na prosty, ładny i smaczny tort. Te trzy cechy nie zawsze da się połączyć w jednym wypieku ;) Tort robię na biszkopcie rzucanym - to jedno z moich większych odkryć roku 2018. Nie żebym nie wiedziała, że takie cuda są na świecie. Jednak po raz pierwszy zdecydowałam się go zrobić na urodziny córeczki i bardzo mnie zachwycił, dlatego do tego przepisu wróciłam z okazji urodzin synka.
SKŁADNIKI:
- NA BISZKOPT (tzw. rzucany)
- 5 jajek
- 3/4 szklanki drobnego cukru
- 3/4 szklanki mąki pszennej
- 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
- do nasączenia: ok. 150 ml wody i 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- NA KREM (tak, to ten grysikowy wykorzystywany przeze mnie wciąż)
- pół litra mleka
- 7 łyżek grysiku
- 250 g miękkiego masła
- 50 g cukru pudru
- NA POLEWĘ
- 100 g czekolady deserowej
- 2 łyżki mleka
- 4 łyżki masła
- 2 łyżeczki miodu naturalnego
- lentilki czyli kolorowe czekoladowe draże
Używałam tortownicy o średnicy 24 cm, biszkopt wyrósł prawie po sam brzeg. Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia, boki pozostawiamy niezabezpieczone.
PRZYGOTOWANIE:
Składniki używane do przygotowania biszkoptu powinny mieć temperaturę pokojową, mąki należy przesiać. Zaczynamy od oddzielenia białek od żółtek. Białka ubijamy na sztywną pianę, po czym dodajemy stopniowo cukier. Po cukrze czas na żółtka - dodajemy je kolejno, wciąż ubijając. Do jajecznej masy dodajemy przesianą mąkę. Delikatnie mieszamy przy użyciu drewnianej łyżki (warzechy), aby ciasto pozostało puszyste. Kiedy składniki są połączone - wylewamy ciasto do formy i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni (w moim przypadku góra-dół) na ok. 35 - 40 minut (robimy test suchego patyczka). Kiedy ciasto jest w piekarniku, gotujemy grysik. Do zagotowanego mleka dodajemy kaszę manną i, wciąż mieszając, gotujemy ok. 1 minutę. Odstawiamy do ostygnięcia. Teraz mamy chwilę dla siebie - musimy czekać aż wystygnie grysik i biszkopt, który niebawem opuści piekarnik :) Ważna rzecz - po wyjęciu z piekarnika biszkoptem należy rzucić o podłogę. Upuszczamy formę z wysokości ok. 30 cm (naprawdę nic się nie stanie ;)), w końcu nazwa "rzucany" zobowiązuje. Teraz należy poczekać aż wystygnie w temperaturze pokojowej i dopiero wtedy oddzielamy go delikatnie nożem od formy. Po chwili dla siebie wracamy do tortu - ucieramy masło z cukrem pudrem. Kiedy mamy jednolitą masę - łyżka po łyżce dodajemy grysik, wciąż miksując krem. Rozcinamy biszkopt, po czym nasączamy pierwszą warstwę i smarujemy kremem, nakrywamy drugim blatem, nasączamy, smarujemy kremem, nakładamy trzeci blat i nasączamy. Krem jest dosyć zwarty i trochę trudno go rozsmarować, ale skoro ja dałam radę - Wy nie dacie? ;) Teraz czas na przygotowanie polewy. Wszystkie składniki (poza lentilkami oczywiście) rozpuszczamy w kąpieli wodnej i mieszamy do całkowitego ich połączenia w pyszną czekoladową polewę :) Teraz polewa ląduje na torcie i zaczyna się zabawa w dekoratora - do akcji wkraczają te przeurocze, smaczne, małe, kolorowe draże. Poukładane? Tak szybko? Tak ładnie? No to rozkoszuj się tym widokiem - tort gotowy :)
RADY:
- Pieczenie tortu należy sobie dobrze zaplanować. Jest to przepis łatwy, ale nie szybki, jak każdy tort zresztą. Oczekiwanie na przestudzenie składników zabiera sporo czasu.
- Warto wyjąć tort w lodówki ok. godzinę przed podaniem, żeby ułatwić sobie krojenie. Tak w ogóle to krojenie mnie przerażało, bo jak to będzie z tymi lentilkami?! Nie taki diabeł straszny ;) Lentlki tak sprawnie uciekały spod mojego noża, że gdyby chodziły na lekcje wychowania fizycznego - za zwinność dostałyby ode mnie 5.
- Szklanka to u mnie niezmiennie 250 ml :)
INSPIRACJA: Przepis na biszkopt rzucany znalazłam na mojewypieki.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz