Już prawdopodobnie kilka razy pisałam o tym, że uwielbiam pasty kanapkowe. I o tym, że to alternatywa dla gotowych wędlin sklepowych. Ale nie pisałam jeszcze, że ta pasta to (przynajmniej dla mnie) prawdziwa uczta dla podniebienia. Gdyby nie aplikacja, która pomaga mi liczyć kalorie, wartości odżywcze i mądrzej podchodzić do jedzenia, wciągnęłabym całą od razu! No i jeśli kogoś interesuje filozofia zero waste - polecam tę pastę, by wykorzystać buraczki po gotowaniu barszczu.
SKŁADNIKI:
- 300 g buraków
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 6 łyżek oliwy lub 2 łyżki (zależy z jakich buraków korzystamy - o tym czytaj niżej)
- 4 łyżki słonecznika
Ja wykorzystałam buraki po gotowaniu barszczu. Wtedy przygotowanie pasty zajmuje naprawdę mało czasu. Jeśli ktoś chce zaoszczędzić trochę czasu, a barszczu wcześniej nie gotował - można kupić gotowane buraki w sklepie (nie bójcie się, są naprawdę smaczne). No ale jeśli mamy w zanadrzu surowe buraki, to też jest ok i poradzimy z tym sobie, tylko zużyjemy więcej oliwy :) Ale zanim przejdziemy do buraka - uprażymy na suchej patelni słonecznik. Następnie, jeśli mamy surowe buraki, obieramy je i trzemy na tarce o dużych oczkach. Na patelnię wylewamy oliwę i na niej smażymy tarte buraki do miękkości. Gdy będą prawie miękkie dodajemy cebulę i czosnek, i smażymy tak, aż cebula się zeszkli. Na końcu doprawiamy solą i pieprzem. Łączymy buraczki ze słonecznikiem i rozdrabniamy blenderem na pastę. Pasta świetnie smakuje w towarzystwie świeżego koperku.
UWAGI:
- W oryginalnym przepisie wśród składników są 2 łyżki octu lub soku z cytryny. Ja nie dodawałam, smakuje mi bez tego, bo bardzo lubię słodycz buraka.
INSPIRACJA: kasia.in
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz